W Niebie rozpruła się
Aniołkowi puchowa pierzynka, którą właśnie trzepał po nocy. Pierzynka była
napełniona płatkami śniegu, bo przecież Aniołki nie mają pierzynek z prawdziwego gęsiego puchu.
Ojej- zmartwił się
Aniołek - trzeba będzie coś z tym zrobić.
-Nie zauważyłem tej
dziurki kiedy szedłem wieczorem spać - powiedział głośno.
- Widocznie byłem bardzo
zmęczony pilnowaniem na ziemi dzieci, żeby nie stała im się żadna krzywda. Te
małe urwisy są jak żywe srebro, wszędzie jest ich pełno i czasem naprawdę
ciężko je upilnować- pomyślał sobie w duchu Aniołek.
- Muszę szybciutko
zaszyć moją pierzynkę bo nie będę miał pod czym spać jeżeli wszystkie płatki
śniegu z niej wylecą - wyszeptał z zakłopotaniem.
Jak powiedział tak
zrobił. Zaszył dziurkę bardzo starannie używając do tego srebrnej igły i złotej
nitki. Zanim jednak to zrobił z pierzynki wydostało się pięć śniegowych
płatków. Były bardzo pięknie rzeźbione i wspaniale mieniły się w świetle
jesiennego słońca.
Jeden płatek spadł na
nos psa Burka, który wylegiwał się w letnim słońcu przed swoją budą. Drugi
płatek spadł na czarno-rudego kota leniwie przeciągającego się na wygrzanej
ławce pod podwórzu pod oknem. Trzeci płatek upadł wprost pod dziób kroczącego
na czele stada kur koguta. Czwarty płatek sfrunął na czarny warkoczyk
Joasi, która właśnie grała na podwórku ze swoją najlepszą przyjaciółką Matyldą
w klasy. Piąty płatek śniegu upadł na rękę mamy, która wyszła na podwórko, żeby
nakarmić zwierzęta.
- Zdawało mi się, że śnieg pada - powiedziała mama i spojrzała w
niebo.
- Przecież jeszcze nie
pora na śnieg, bo to dopiero koniec lata i jeszcze całe zboże nie zostało z pól
zwiezione do stodoły. A ziemniaki, a pozostałe warzywa? Wszystko jeszcze dojrzewa na polach więc to chyba nie śnieg - pomyślała mama.
Ani pies, ani kot, ani
kogut, ani dziewczynka nawet nie zauważyli pojedynczych płatków śniegu, ale
mama od razu zorientowała się, co się stało. Spojrzała w niebo, roześmiała się, pogroziła palcem i powiedziała do kogoś, a może sama do siebie:
-No, no,
Aniołku, uważaj na swoją pierzynkę. Jeszcze nie pora na zimowe porządki,
trzepanie pierzynek i napełnianie ich świeżym śniegowym puchem. Jeszcze
nie nadeszła pora na prawdziwą zimę.