Translate

sobota, października 11, 2014

Króciutka bajka o śniegowych płatkach


        W Niebie rozpruła się Aniołkowi puchowa pierzynka, którą właśnie trzepał po nocy. Pierzynka była napełniona płatkami śniegu, bo przecież Aniołki nie  mają pierzynek z prawdziwego gęsiego puchu. 
Ojej- zmartwił się Aniołek - trzeba będzie coś z tym zrobić. 
-Nie zauważyłem tej dziurki kiedy szedłem wieczorem spać - powiedział głośno.
- Widocznie byłem bardzo zmęczony pilnowaniem na ziemi dzieci, żeby nie stała im się żadna krzywda. Te małe urwisy są jak żywe srebro, wszędzie jest ich pełno i czasem naprawdę ciężko je upilnować- pomyślał sobie w duchu Aniołek.
- Muszę szybciutko zaszyć moją pierzynkę bo nie będę miał pod czym spać jeżeli wszystkie płatki śniegu z niej wylecą - wyszeptał z zakłopotaniem.
     Jak powiedział tak zrobił. Zaszył dziurkę bardzo starannie używając do tego srebrnej igły i złotej nitki. Zanim jednak to zrobił z pierzynki wydostało się pięć śniegowych płatków. Były bardzo pięknie rzeźbione i wspaniale mieniły się w świetle jesiennego słońca. 
     Jeden płatek spadł na nos psa Burka, który wylegiwał się w letnim słońcu przed swoją budą. Drugi płatek spadł na czarno-rudego kota leniwie przeciągającego się na wygrzanej ławce pod podwórzu pod oknem. Trzeci płatek upadł wprost pod dziób kroczącego na czele stada kur koguta. Czwarty płatek  sfrunął na czarny warkoczyk Joasi, która właśnie grała na podwórku ze swoją najlepszą przyjaciółką Matyldą w klasy. Piąty płatek śniegu upadł na rękę mamy, która wyszła na podwórko, żeby nakarmić zwierzęta. 
- Zdawało mi się,  że śnieg pada - powiedziała mama i spojrzała w niebo.
- Przecież jeszcze nie pora na śnieg, bo to dopiero koniec lata i jeszcze całe zboże nie zostało z pól zwiezione do  stodoły. A ziemniaki, a pozostałe warzywa? Wszystko jeszcze dojrzewa na polach więc to chyba nie śnieg - pomyślała mama.
Ani pies, ani kot, ani kogut, ani dziewczynka nawet nie zauważyli pojedynczych płatków śniegu, ale mama od razu zorientowała się, co się stało. Spojrzała w niebo, roześmiała się,  pogroziła palcem i powiedziała do kogoś, a może sama do siebie:
 -No, no, Aniołku, uważaj na swoją pierzynkę. Jeszcze nie pora na zimowe porządki, trzepanie pierzynek i napełnianie ich świeżym śniegowym puchem.  Jeszcze nie nadeszła pora na prawdziwą zimę.