Translate

niedziela, lutego 21, 2016

Ktoto, Coś i Toja



   Stuk- puk stuk- puk  stuk -puk, puk-puk-puk.
Kto to? Kto tam puka? – zapytał grubym głosem Ktoto. Ale za drzwiami panowała cisza. Gruby głos dodawał mu zawsze otuchy kiedy był sam w domu.
    Pytam się ktooooo to? Powtórzył Ktoto. Tym razem jakby trochę nieuprzejmie.
    Tymczasem coś poruszało się za drzwiami, jakby bało się odezwać. Wreszcie osoba znajdująca się  z drugiej strony, za zamkniętymi drzwiami wydusiła z siebie  piskliwym głosikiem odpowiedź : to jaaaa…  
    Jaka znów Toja? -zdenerwował się nie na żarty Ktoto .  No przecież mówię wyraźnie że to ja!- odpowiedziała osoba z drugiej strony drzwi.
    Coś dalej kręciło się za zamkniętymi drzwiami, jakby nie mogło się doczekać na ich otwarcie. Słychać było jakieś popiiiiiskiiiiwania i szszszelessssty.
Ktoto podszedł po cichu do drzwi i nagle je otworzył.
    Za drzwiami stało grubiutkie i roześmiane Coś w kwiaciastej sukience, z burzą rudych loków na głowie. Na włosach miało zawiązaną ogromną, zieloną kokardę, która się trochę przekrzywiła.  
    Obok niego stała Toja. Toja była chuda  jak patyk, nieco blada i wyglądała na przestraszoną. Miała jasne włosy splecione w dwa warkoczyki tak cienkie, że przypominały mysie ogonki. Jej czerwona sukienka była trochę wygnieciona.
  Obie miały w rękach ogromne, bardzo kolorowe, bukiety kwiatów.
  Przyszłyśmy Cię odwiedzić. Siedzisz i siedzisz zamknięty w tym dusznym domu i nawet okien nie otwierasz. Widziałyśmy z daleka że okna masz szczelnie pozamykane.
   Wiosna nadchodzi dużymi krokami – powiedziały chórem – już nawet podobno żurawie przyleciały. Przyszłyśmy Ci przypomnieć o wiośnie. Idziesz z nami na spacer? Wprawdzie Ktoto niedawno wyskoczył z łóżka i włosy miał potargane jakby w nie piorun strzelił, ale włożył prędko swój żółty dresik i natychmiast był gotowy do wyjścia. Już po chwili Ktoto, Coś i Toja poszli do lasu na pierwszy, wiosenny spacer.



piątek, lutego 19, 2016

Patyk



   Niezbyt długi, trochę krzywy a właściwie wygięty i przypominający swoim kształtem łuk, leżał sobie patyk na trawniku, tuż obok parkowej alejki. Leżał tam już od pewnego czasu. Nie wiedział nawet jak długo. Leżał i rozmyślał.     
   Przypominał sobie dzieciństwo a potem lata młodości, kiedy był gałązką kasztana.
   Kasztan był bardzo, bardzo stary, sam już nie pamiętał ile miał lat. Dlatego też w rozłożystej koronie drzewa zagnieździło się kilka ptasich rodzin. W sporej dziupli po lewej stronie mieszkał dzięcioł z żoną i dziećmi (pukać trzy razy) a tuż nad nimi, jakieś trzy konary wyżej uwiła sobie gniazdko rodzina sikorek.  Z drugiej strony kasztana zamieszkała sroka z rodziną. Na pierwszy rzut oka robili przyzwoite wrażenie, ale to nicponie i znani w okolicy złodzieje. Szczególnie wszystkiego, co błyszczało.  
   Wiosną kasztan puszczał nowe liście, które, najpierw malutkie, rosły coraz bardziej i bardziej. Wykluwały się pisklęta.
Tuk tuk tuk puk puk puk – pracowity dzięcioł szukał pod korą robaków żeby nakarmić pisklęta.
   Pi pi pi pi pi pi…. Popiskiwały sikorzęta czekając z otwartymi dziobami na smakowite robaczki, po które co chwila wyfruwało z gniazda jedno z rodziców.
   Sroki skrzeczały bardzo nieprzyjemnie więc nikt ich nie słuchał.
    Latem słońce przeświecało przez liście i lekki wietrzyk kołysał gałęziami. Czasem, szczególnie przed burzą ,zrywało się silne wietrzysko, które szarpało całym drzewem.
    Najgorsza była jesień z ulewnymi deszczami i wichurami. Wtedy na drzewie było już pełno dojrzałych kasztanów, znakomitych na kasztanowe ludziki i zwierzęta.
   W słoneczne dni przychodziły pod drzewo dzieci które zbierały kasztany. Były bardzo niecierpliwe . Nigdy nie wystarczyły im te kasztany, które, już dojrzałe same spadały pod drzewo. Rzucały więc w drzewo kijami i kamieniami.
   Khhhrrrr trzasssk – właśnie złamała się jedna z gałązek i spadła pod drzewo. To nasz patyk. Leżał tak sobie smutny i samotny aż podskoczył do niego mały chłopiec, który wyszedł na spacer do parku ze swoim wesołym szczeniakiem Łatkiem.
     Popatrz, Łatek, jaki piękny patyk znalazłem. W sam raz do rzucania. Pobawimy się!
    - Łatek, aaaaport! Uważaj , tam dalej, no przynieś patyk! Przynieś i podaj! Znów Ci rzucę!

    W taki sposób patyk już nie czuł się samotny i smutny bo wesoło bawił się z chłopcem i jego psem Łatkiem. A po zabawie został zabrany do domu, bo następnym razem znów mógł się przydać.

czwartek, lutego 18, 2016

Mufinka

    Właśnie otworzyły się drzwi piekarnika, Gruba Rękawica, pikowana, cała w biedronki, chwyciła blachę ze świeżo upieczonymi, gorącymi jeszcze, czekoladowymi mufinkami i wyciągnęła ją z piekarnika. Mufinki drzemały jeszcze w swoich foremkach. W piekarniku było naprawdę gorąco i zasnęły od razu, jak tylko je tam włożono. Spały sobie smacznie a śniły im się różne śmieszne rzeczy.
    Każda z mufinek miała oczy i nosek z rodzynek a buzię z paska smażonej w cukrze skóry pomarańczowej. Były grubiutkie, bo brzuszki miały wypchane różnymi pysznymi rzeczami: wiśniowymi konfiturami i powidłami, orzechami, rodzynkami i suszonymi owocami. Rękawica odstawiła blachę z gorącymi mufinkami na stół w pokoju, żeby wystygły, zanim domownicy przyjdą na podwieczorek.
    A aaaaa psik! Kichnęła jedna z mufinek i roześmiała się głośno swoim cieniutkim głosikiem. Hi hi hi hi ojej ojej ! Coś właśnie połachotało ją w nos.
   Czarny kot, który dotąd spał rozciągnięty jak długi na stole, postanowił zaprzyjaźnić się ze smakowitymi mufinkami. Obwąchując je, właśnie jedną z nich połachotał swoimi wąsami.
   Kot ze strachu nastroszył się cały i skoczył na równe łapy. Mufinka też przestraszona wyskoczyła z foremki, potoczyła się po stole i spadła na podłogę. Kot za nią, mufinka pod kaloryfer. Biegali bawiąc się w berka po całym pokoju, aż nadeszła  Gruba Rękawica w biedronki, podniosła z podłogi mufinkę i włożyła ją do foremki.
   Kot też dostał za swoje od Rękawicy : psik, kocie, psik ze stołu i proszę więcej nie dotykać mufinek! 

poniedziałek, lutego 15, 2016

Wolne Radio OPORNIK

Miłe Czytelniczki i Mili Czytelnicy mojego bloga! 

Cieszę się, że tylu Was jest ze mną . Dziś chcę Was zachęcić do słuchania Wolnego Radia OPORNIK założonego przez sympatyków znanego Wam pewnie Komitetu Obrony Demokracji (KOD).

Radio OPORNIK nadaje audycje przez 24 godziny na dobę:
* O każdej pełnej godzinie : wiadomości z Polski uzupełnione wiadomościami z regionów KOD
* Codziennie około 19:15 czasu polskiego czytane są bajki dla dzieci
* O 21-ej czasu polskiego możecie posłuchać Teatru Sensacji

Wiadomości i audycje przerywane są muzyką. Siedzicie w nocy przy komputerze bo taką macie pracę? Włączcie sobie radio OPORNIK. Naprawdę warto posłuchać rzetelnych wiadomości i ładnej muzyki.


Oto link do OPORNIKA:
 http://media.spacial.com/webwidgets/player/600x100.html?sid=70271&rid=119710&startstation=false&theme=metallic&token=f6bd7053f533fbf730c04077fc96c2f98e04762b