Zima, zima nadciąga -
pogwizdywał jesienny wiatr w gałęziach drzew strącając z nich ostatnie
liście. Tylko choinki i świerki mu się nie dawały, choć usiłował i z nich
otrząsnąć igiełki.
- Będzie długa i mroźna
- dodawały wartkie strumyki przedzierające się jeszcze w swoich korytach.
- Tak, tak, to prawda -
potakiwały susły, borsuki i wiewiórki, gromadząc zimowe zapasy w swoich norkach
i dziuplach drzew.
- Zima nam nie straszna
- odpowiadały świerki i choinki.
- Zimą jest Boże
Narodzenie, może ktoś nas wybierze i zostaniemy piękne przybrane w
kolorowe łańcuchy, połyskujące bombki i mrugające lampki - mówiły chórem.
- A pod nami będą leżały
piękne prezenty w kolorowych papierach i posłuchamy kolęd - dodał cichutko
młody świerczek.
- Ojej, ojej, zupełnie o
tym wszystkim zapomniałem - zaćwierkał mały szary wróbelek z grubym brzuszkiem.
Zbliża się zima,
przeważnie ludzie karmią ptaszki kiedy spadnie śnieg i nadejdzie mróz, ale
przydało by się zgromadzić trochę zimowych zapasów - pomyślał wróbelek.
Trzeba też koniecznie
znaleźć trochę strzępków wełny, piórek, niteczek, ździebeł trawy i słomek, żeby
ocieplić swoje gniazdko na zimę.
Co zrobię jak nadejdzie
mróz, który wciska się do gniazda wszystkimi szczelinami? Na wszelki wypadek
trzeba się pospieszyć. Przecież ludzie mawiają, że przezorny jest zawsze
ubezpieczony. Więc do dzieła- poganiał sam siebie wróbelek.
W pośpiechu zaczął
taszczyć w dziobku wszystko, co nadawało się do ocieplenia jego gniazda :
strzępki materiału, nitki, piórka, kawałki wełny, włosie z końskich ogonów,
które czasem wisiało zahaczone na krzakach, kawałki waty, słomki i trawki. Nie
zapominał też o zapasach "na czarną godzinę" jeżeli będzie taki duży
mróz, że postanowi zostać w gniazdku zamiast polecieć po kruszynki do
ludzi.
Po dwóch tygodniach
wytężonej pracy, kiedy gniazdo zostało ocieplone na najmroźniejszą zimę, a
spiżarnia była również nieźle zaopatrzona wróbelek odetchnął z prawdziwą ulgą.
-No, to teraz mogę już
spać spokojnie- powiedział sobie w duchu - zapasów wystarczy nawet jeżeli na
progu mojego gniazdka zjawi się niespodziewanie kuzyn po dalekiej podróży, albo
jakaś miła wróbliczka przyfrunie do mnie z wizytą.
Właśnie nadeszła
wreszcie Wigilia na którą tak czekały choinki i świerki. Stały teraz w domach
ludzi pięknie ubrane, na honorowym miejscu. Wszyscy cieszyli się i śmiali,
składali sobie życzenia i rozdawali prezenty. Ludzie nie zapomnieli jednak o
wróbelkach, małych, szarych przyjaciołach, ćwierkających wesoło przez cały rok
za oknami. Nie zapomnieli też o innych ptaszkach i leśnych zwierzętach, które
teraz były na mrozie. Stoły wigilijne uginały się od pysznych potraw, ale
karmniki dla ptaków i paśniki dla leśnych zwierząt też były suto
zaopatrzone.
Zapasy jednak przydały się
wróbelkowi, bo ta zima była rzeczywiście bardzo długa i mroźna.