Translate

sobota, września 27, 2014

O tym, jak wróbelek robił zimowe zapasy


Zima, zima nadciąga -  pogwizdywał jesienny wiatr w gałęziach drzew strącając z nich ostatnie liście. Tylko choinki i świerki mu się nie dawały, choć usiłował i z nich otrząsnąć igiełki. 
- Będzie długa i mroźna - dodawały wartkie strumyki przedzierające się jeszcze w swoich korytach.
- Tak, tak, to prawda - potakiwały susły, borsuki i wiewiórki, gromadząc zimowe zapasy w swoich norkach i dziuplach drzew.
- Zima nam nie straszna - odpowiadały świerki i choinki.
- Zimą jest Boże Narodzenie,  może ktoś nas wybierze i zostaniemy piękne przybrane w kolorowe łańcuchy, połyskujące bombki i mrugające lampki - mówiły chórem.
- A pod nami będą leżały piękne prezenty w kolorowych papierach i posłuchamy kolęd - dodał cichutko młody świerczek.
- Ojej, ojej, zupełnie o tym wszystkim zapomniałem - zaćwierkał mały szary wróbelek z grubym brzuszkiem.
Zbliża się zima, przeważnie ludzie karmią ptaszki kiedy spadnie śnieg i nadejdzie mróz, ale przydało by się zgromadzić trochę zimowych zapasów - pomyślał wróbelek.
Trzeba też koniecznie znaleźć trochę strzępków wełny, piórek, niteczek, ździebeł trawy i słomek, żeby ocieplić swoje gniazdko na zimę. 
Co zrobię jak nadejdzie mróz, który wciska się do gniazda wszystkimi szczelinami? Na wszelki wypadek trzeba się pospieszyć. Przecież ludzie mawiają, że przezorny jest zawsze ubezpieczony. Więc do dzieła- poganiał sam siebie wróbelek. 
W pośpiechu zaczął taszczyć w dziobku wszystko, co nadawało się do ocieplenia jego gniazda : strzępki materiału, nitki, piórka, kawałki wełny, włosie z końskich ogonów, które czasem wisiało zahaczone na krzakach, kawałki waty, słomki i trawki. Nie zapominał też o zapasach "na czarną godzinę" jeżeli będzie taki duży mróz, że postanowi zostać w gniazdku zamiast polecieć po kruszynki do ludzi. 
Po dwóch tygodniach wytężonej pracy, kiedy gniazdo zostało ocieplone na najmroźniejszą zimę, a spiżarnia była również nieźle zaopatrzona wróbelek odetchnął z prawdziwą ulgą.
-No, to teraz mogę już spać spokojnie- powiedział sobie w duchu - zapasów wystarczy nawet jeżeli na progu mojego gniazdka zjawi się niespodziewanie kuzyn po dalekiej podróży, albo jakaś miła wróbliczka przyfrunie do mnie z wizytą. 
Właśnie nadeszła wreszcie Wigilia na którą tak czekały choinki i świerki. Stały teraz w domach ludzi pięknie ubrane, na honorowym miejscu. Wszyscy cieszyli się i śmiali, składali sobie życzenia i rozdawali prezenty. Ludzie nie zapomnieli jednak o wróbelkach, małych, szarych przyjaciołach, ćwierkających wesoło przez cały rok za oknami. Nie zapomnieli też o innych ptaszkach i leśnych zwierzętach, które teraz były na mrozie. Stoły wigilijne uginały się od pysznych potraw, ale karmniki dla ptaków i paśniki dla leśnych zwierząt też były suto zaopatrzone. 
Zapasy jednak przydały się wróbelkowi, bo ta zima była rzeczywiście bardzo długa i mroźna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz