Stuk- puk stuk- puk stuk -puk, puk-puk-puk.
Kto
to? Kto tam puka? – zapytał grubym głosem Ktoto. Ale za drzwiami panowała
cisza. Gruby głos dodawał mu zawsze otuchy kiedy był sam w domu.
Pytam się ktooooo to? Powtórzył Ktoto. Tym
razem jakby trochę nieuprzejmie.
Tymczasem coś poruszało się za drzwiami,
jakby bało się odezwać. Wreszcie osoba znajdująca się z drugiej strony, za zamkniętymi drzwiami wydusiła
z siebie piskliwym głosikiem odpowiedź :
to jaaaa…
Jaka znów Toja? -zdenerwował się nie na
żarty Ktoto . No przecież mówię wyraźnie
że to ja!- odpowiedziała osoba z drugiej strony drzwi.
Coś dalej kręciło się za zamkniętymi
drzwiami, jakby nie mogło się doczekać na ich otwarcie. Słychać było jakieś
popiiiiiskiiiiwania i szszszelessssty.
Ktoto
podszedł po cichu do drzwi i nagle je otworzył.
Za drzwiami stało grubiutkie i roześmiane
Coś w kwiaciastej sukience, z burzą rudych loków na głowie. Na włosach miało
zawiązaną ogromną, zieloną kokardę, która się trochę przekrzywiła.
Obok niego stała Toja. Toja była chuda jak patyk, nieco blada i wyglądała na
przestraszoną. Miała jasne włosy splecione w dwa warkoczyki tak cienkie, że
przypominały mysie ogonki. Jej czerwona sukienka była trochę wygnieciona.
Obie miały w rękach ogromne, bardzo kolorowe,
bukiety kwiatów.
Przyszłyśmy Cię odwiedzić. Siedzisz i
siedzisz zamknięty w tym dusznym domu i nawet okien nie otwierasz. Widziałyśmy
z daleka że okna masz szczelnie pozamykane.
Wiosna nadchodzi dużymi krokami –
powiedziały chórem – już nawet podobno żurawie przyleciały. Przyszłyśmy Ci
przypomnieć o wiośnie. Idziesz z nami na spacer? Wprawdzie
Ktoto niedawno wyskoczył z łóżka i włosy miał potargane jakby w nie piorun
strzelił, ale włożył prędko swój żółty dresik i natychmiast był gotowy do
wyjścia. Już po chwili Ktoto, Coś i Toja poszli do lasu na pierwszy, wiosenny
spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz