Stara szafa stała sobie spokojnie w
kacie pokoju na poddaszu w małym, starym, drewnianym domu od wielu, wielu lat,
albo jeszcze dłużej. Nikt z domowników już nawet nie pamiętał skąd się wzięła
ani kto ją tam postawił. Posypana osiadającym na niej kurzem skrzypiała tylko
żałośnie od czasu do czasu z nadzieją, że ktoś ją wreszcie otworzy i posłucha
jej opowieści. A szafa miała o czym opowiadać, oj miała. Wprawdzie była bardzo,
ale to bardzo stara, ale pamięć miała znakomitą, zupełnie jakby się tylko co
urodziła, a właściwie jakby ją tylko co zrobiono.
Pamiętała, że zanim stałą się szafą
była sporym dębem który rósł w lesie na słonecznej polanie. W jego gałęziach
śpiewały rozmaite ptaki, które zlatywały się tu z całego lasu, aby wymienić się
wiadomościami, z czasem posłuchać leśnych ploteczek. Rozsiadały się wygodnie na
jego konarach, śpiewały, ćwierkały i pogwizdywały tak głośno, że było je
słychać w całej okolicy. Kiedyś pewien młody dzięcioł wydrążył w jego pniu
dziuplę i wprowadził się do z całą rodziną.
Rósł sobie dąb spokojnie na polanie,
aż pewnego dnia przyjechali do lasu drwale z siekierami i piłami , ścięli dąb
razem z kilkoma innymi drzewami i zawieźli je do tartaku. Tam pnie drzew
okorowano, pocięto na deski, wysuszono i sprzedano okolicznym stolarzom, żeby zrobili
z nich meble. W ten sposób dębowe deski trafiły do Ignacego, skromnego stolarza
z niewielkim warsztatem ale za to długoletnią praktyką i dużą wiedzą. Ignacy
wiedział wszystko co można wiedzieć o rodzajach drewna, deskach, historii mebli
i sposobach ich robienia. Potrafił nawet składać meble starą metodą, na tak
zwany jaskółczy ogon czyli bez użycia gwoździ.
Właśnie urodziła mu się pierwsza
wnuczka na którą od dawna czekała cała rodzina i dziadek Ignacy postanowił sam
zrobić meble do jej pokoju. Pojechał więc do tartaku po materiał na meble.
Długo przebierał w deskach i listwach aż wreszcie skompletował potrzebny
materiał i wrócił z nim do swojego warsztatu. Meble wykonywane z prawdziwą
miłością i oddaniem mają pewną czarodziejską moc. Ale o tym przekonano się
dopiero po wielu latach, kiedy już nie wnuczka, ale praprapra wnuczka Ignacego
stała się właścicielką dębowej szafy.
Ewa urodziła się wiele, wiele lat
później i o swojej praprababce mogła tylko słuchać opowieści rodzinnych i
oglądać ją na starych, pożółkłych fotografiach. Mała dziewczynka z roześmianą
buzią, umorusaną czekoladą patrzyła na
nią z fotografii w starym rodzinnym albumie, który jakimś cudem przeżył
wszystkie zawieruchy wojenne.
Pokój Ewy był umeblowany kolorowymi
dziecinnymi meblami z Ikei a stara dębowa szafa stała sobie spokojnie na
poddaszu. Nie wiadomo kiedy ktoś do niej zaglądał bo prawie nikt nie zapuszczał
się na poddasze. Chyba, żeby postawić tam kolejny, stary, nikomu niepotrzebny
mebel, który jednak szkoda wyrzucić.
Ewa właśnie pokłóciła się ze swoją
starszą siostrą, która zabrała jej ulubioną lalkę, Sarę. Na podwórku było
pusto, koleżanki wszystkie poszły do swoich domów, rodzice byli w pracy, a
babcia była zajęta gotowaniem obiadu. Siostra pokazywała brzydkie miny,
wywijała lalką i uciekała. Ewa chciała się wypłakać, ale była już sporą
dziewczynką bo po wakacjach miała iść do zerówki, więc nie chciała, żeby
ktokolwiek widział, jak płacze. Wdrapała się więc po schodach na poddasze,
otworzyła drzwi do pokoju i znalazła się w domowej rupieciarni. Wszędzie leżał
kurz, pachniało starymi meblami, słychać było tajemnicze skrzypienia. Promienie
słońca właśnie wpadały przez małe okienko i oświetlały stojącą w kącie, starą
szafę. Tą samą, którą zrobił kiedyś dla swojej wnuczki stolarz Ignacy.
Ewa spojrzała na szafę i od razu się
uśmiechnęła. Szafa była naprawdę piękna. Na drzwiach miała wyrzeźbione kwiaty i
liście, a w zamku tkwił piękny, ręcznie robiony żelazny klucz, przypominający
gałązkę róży. Ewa zaintrygowana swoim odkryciem podeszła do szafy, przekręciła
klucz w zamku i otworzyła jej skrzypiące drzwi. Od dawna nikt nie oliwił
zawiasów szafy ani zamka bo stałą
zapomniana na poddaszu.
Szafa była w tej rodzinie od kilku
pokoleń i przeżywała, tak jak mieszkańcy domu, chwile radosne i smutne, znała wiele rodzinnych opowieści, widziała
różne małe dziewczynki i różnych małych chłopców którzy szybko dorastali i
zakładali swoje rodziny. Wszystkie zdarzenia przechowywała w swojej drewnianej
pamięci jakby pisała pamiętnik. Ewa zajrzała do wnętrza szafy. Było w nim coś
tajemniczego , ale przyjaznego i ciepłego. Weszła więc ostrożnie do środka, ale
nic złego się nie stało. Dziewczynka, trochę jeszcze zapłakana, usiadła
wygodnie na dnie szafy, oparła się o ścianę i zaczęła sobie wyobrażać wszystkie
małe dziewczynki i wszystkich małych chłopców, którzy przed nią chowali się do
starej szafy, kiedy mieli jakieś zmartwienie. Wtedy zasnęła, a stara szafa
przez sen opowiadała jej różne ciekawe historie które zapamiętała.
Kiedy rodzice wrócili z pracy i
nadeszła pora obiadu zorientowano się, że Ewa gdzieś zniknęła. Przeszukano
bliższą i dalszą okolicę, pytano koleżanek, ale jej nigdzie nie było. Wreszcie
babcia wpadła na pomysł, żeby wejść na poddasze. Przypomniała sobie, że w
dzieciństwie, kiedy było jej z jakiegoś powodu smutno, sama chowała się do
stojącej tam starej szafy zrobionej przez praprapra dziadka Ignacego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz