W pewnym bardzo
niewielkim domku, na przedmieściach małego miasteczka, pod sosnowym
zagajnikiem, mieszkał chłopiec który miał na imię Mikołaj. Wszyscy w miasteczku
nazywali go jednak Mikołajek, bo chłopiec był bardzo mały i nawet nie
chodził jeszcze do szkoły.
Nie chodził też do
żadnego przedszkola, bo mieszkał z mamą, tatą, babcią i dziadkiem , więc
dziadkowie opiekowali się nim w czasie, kiedy rodzice byli w pracy. Mikołaj miał też psa,
Kajtka, który przybłąkał się do niego podczas niedzielnego spaceru po lesie. Pewnie go
jacyś źli ludzie, którym się znudził, zostawili tam samego, żeby
zginął. Kajtek był wygłodzony i przestraszony, ale kiedy spotkał Mikołajka od
razu obaj poczuli, że zostaną przyjaciółmi, takimi na śmierć i życie.
Odkąd domownicy
pozwolili chłopcu przygarnąć psa, Kajtek nie opuszczał ani na krok i nie
pozwalał nikomu obcemu zbliżać się do niego, szczególnie wtedy, kiedy nikogo z
dorosłych domowników nie było w pobliżu. Mikołajek mógł więc bawić się pod
opieką Kajtka sam na podwórku a rodzice i dziadkowie byli o niego zupełnie
spokojni.
Pewnie wszyscy wiecie,
że jest jeden dzień w roku, oprócz gwiazdki, imienin i urodzin, kiedy wszyscy
dostają jakieś drobne prezenty. To "mikołajki".
Chłopiec postanowił tego
dnia zrobić prawdziwą niespodziankę wszystkim bliższym i dalszym sąsiadom w
swoim miasteczku, bo tego dnia właśnie obchodził swoje imieniny. Kiedy się
obudził dostał od rodziców i dziadków prezenty imieninowe i mnóóóóóóóóstwo
cukierków, jak zwykle, bo zapomniałam Wam powiedzieć, że chłopiec bardzo lubił
słodycze, chociaż ich nadmiar jest okropnie niezdrowy.
Tym razem jednak
postanowił się nimi podzielić z całym miasteczkiem, zamiast objadać się nimi
samemu. Tego dnia wyjątkowo prędko wstał, umył się i ubrał. Potem pobiegł do
swojego pokoju, wyjął z szuflady kolorowe bibułki i złoty sznureczek. Prędko
popakował wszystkie cukierki jakie dostał na imieniny w malutkie, kolorowe
paczuszki powiązane złotym sznureczkiem. Potem poprosił dziadków, żeby
pozwolili mu iść na spacer z Kajtkiem. Był z nim zupełnie bezpieczny, więc
dziadkowie chętnie się na to zgodzili. Mikołaj, jak to na Mikołaja przystało,
szczególnie w "Mikołajki", podrzucił wszystkim swoje imieninowe słodycze.
Ludzie w miasteczku nie
mogli się wprost nadziwić, w jaki sposób pod ich drzwiami znalazły się w ten
dzień pięknie zapakowane prezenty. Jak? To tajemnica, jaka pozostała
między Mikołajem i jego przyjacielem, psem Kajtkiem. Kiedy ktoś opowiadał o tym,
jaką niespodziankę mieli mieszkańcy miasteczka, Mikołaj i Kajtek
spoglądali na siebie porozumiewawczo i pomrukiwali z zadowolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz