Translate

wtorek, listopada 11, 2014

Mikołajkowa niespodzianka


W pewnym bardzo niewielkim domku, na przedmieściach małego miasteczka, pod sosnowym zagajnikiem, mieszkał chłopiec który miał na imię Mikołaj. Wszyscy w miasteczku nazywali go jednak Mikołajek, bo chłopiec był  bardzo mały i nawet nie chodził jeszcze do szkoły.
Nie chodził też do żadnego przedszkola, bo mieszkał z mamą, tatą, babcią i dziadkiem , więc dziadkowie opiekowali się nim w czasie, kiedy rodzice byli w pracy. Mikołaj miał też psa, Kajtka, który przybłąkał się do niego podczas niedzielnego spaceru po lesie. Pewnie go jacyś źli ludzie, którym się znudził,  zostawili tam samego, żeby zginął. Kajtek był wygłodzony i przestraszony, ale kiedy spotkał Mikołajka od razu obaj poczuli, że zostaną przyjaciółmi, takimi  na śmierć i życie.
Odkąd domownicy pozwolili chłopcu przygarnąć psa, Kajtek nie opuszczał  ani na krok i nie pozwalał nikomu obcemu zbliżać się do niego, szczególnie wtedy, kiedy nikogo z dorosłych domowników nie było w pobliżu. Mikołajek mógł więc bawić się pod opieką Kajtka sam na podwórku a rodzice i dziadkowie byli o niego zupełnie spokojni. 
Pewnie wszyscy wiecie, że jest jeden dzień w roku, oprócz gwiazdki, imienin i urodzin, kiedy wszyscy dostają  jakieś drobne prezenty. To "mikołajki".
Chłopiec postanowił tego dnia zrobić prawdziwą niespodziankę wszystkim bliższym i dalszym sąsiadom w swoim miasteczku, bo tego dnia właśnie obchodził swoje imieniny. Kiedy się obudził dostał od rodziców i dziadków prezenty imieninowe i mnóóóóóóóóstwo cukierków, jak zwykle, bo zapomniałam Wam powiedzieć, że chłopiec bardzo lubił słodycze, chociaż ich nadmiar jest okropnie niezdrowy.
Tym razem jednak postanowił się nimi podzielić z całym miasteczkiem, zamiast objadać się nimi samemu. Tego dnia wyjątkowo prędko wstał, umył się i ubrał. Potem pobiegł do swojego pokoju, wyjął z szuflady kolorowe bibułki i złoty sznureczek. Prędko popakował wszystkie cukierki jakie dostał na imieniny w malutkie, kolorowe paczuszki powiązane złotym sznureczkiem. Potem poprosił dziadków, żeby pozwolili mu iść na spacer z Kajtkiem. Był z nim zupełnie bezpieczny, więc dziadkowie chętnie się na to zgodzili. Mikołaj, jak to na Mikołaja przystało, szczególnie w "Mikołajki", podrzucił wszystkim swoje imieninowe słodycze.
Ludzie w miasteczku nie mogli się wprost nadziwić, w jaki sposób pod ich drzwiami znalazły się w ten dzień pięknie zapakowane prezenty. Jak? To tajemnica,  jaka pozostała między Mikołajem i jego przyjacielem, psem Kajtkiem. Kiedy ktoś opowiadał o tym, jaką niespodziankę mieli  mieszkańcy miasteczka, Mikołaj i Kajtek spoglądali na siebie porozumiewawczo i pomrukiwali z zadowolenia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz