Translate

niedziela, czerwca 01, 2014

Kleks



          Kiedy nie było jeszcze długopisów ani mazaków, choć to trudno sobie wyobrazić, pisano zwyczajnym piórem ze zwyczajną stalówką, a do pisania używano atramentu, który wlewano do takiej specjalnej buteleczki, która nazywała się kałamarz. Żeby coś napisać trzeba było najpierw umoczyć stalówkę w atramencie, ale bardzo ostrożnie, żeby w zeszycie nie pojawił się kleks czyli plama z atramentu.
          Kleksy to bardzo złośliwe i nieprzewidywalne osobniki i pojawiały się przeważnie tam, gdzie się ich najmniej spodziewano. Kiedy ktoś miał bardzo czyste zeszyty , ładnie pisał i starał się dostać dobry stopień, nagle ni stąd ni zowąd zeskakiwał ze stalówki atrament i pojawiał się na samym środku strony kleks. Taki kleks pozostawał nieczuły na wszelkie prośby i groźby, na próby pozbycia się go z zeszytu. Nie pomagała żadna gumka ani bibuła czyli specjalna bardzo miękka kartka, którą suszyło się zapisane atramentem strony w zeszycie.

          Otóż pewien niezwykle zawadiacki i czupurny kleks zeskoczył sobie ze stalówki w zeszycie Zosi i zajął swoją osobą aż pół strony! Nie pomagały żadne błagania zmartwionej dziewczynki. Pani miała następnego dnia sprawdzać wszystkie zeszyty i Zosi bardzo zależało na tym, żeby mieć ładny i czysty zeszyt. A tu kleks! Kleks czarny jak węgiel i w dodatku potargany. Zosia nie mogła go usunąć ale postanowiła go przechytrzyć. Domalowała mu oczy, uszy, ręce, nogi a na głowie czarny cylinder i…. napisała opowiadanie o niesfornym kleksie, ale o tym poczytacie innym razem….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz